Forum korzysta z plików cookies. Więcej informacji na ten temat znajdziesz tutaj.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Mówienie rodzicom o tulpach
#1
~B/Temat wydzielony z wątku powitalnego, by można było swobodnie podyskutować nie robiąc bałaganu.
Odpowiedz
#2
(04-09-2017, 17:35)Modra napisał(a): Patiko, wiem, że pisałaś o swojej mamie, która miałaby chcieć wysłać cię za tulpę do psychiatry, ale nie sądzisz, że warto byłoby w pierwszej kolejności opowiedzieć jej o tulpach choćby jako o ciekawostce, którą znalazłaś, a potem ewentualnie zabrać się za forcing?

Modra, mówienie rodzicom o tulpach w jakikolwiek sposób to raczej nie jest dobry pomysł. To może wzbudzić podejrzenia jakieś moim zdaniem.
Burn it all with firebolt, my fair lady. 
Odpowiedz
#3
No tak. Bo przecież mając 11 lat "powinno się" mieć tajemnice tego rodzaju przed rodzicami.
To właśnie oni pierwsi powinni wiedzieć, jeśli dziecko decyduje się na tulpę, zwłaszcza tak młode, T.M.. To nie jest wiek, kiedy wie się na pewno, co się robi czy czego się chce.
Oczwiście bez urazy dla Patiko.
Odpowiedz
#4
O mnie gdy byłam w tym wieku wiedziała mniej więcej wszystko jedynie moja najlepsza przyjaciółka.

Dla mnie mówienie rodzicom o takich rzeczach nie da nic pozytywnego, jedynie reakcję w stylu "nie gadaj bzdur"/ "nie zawracaj sobie głowy takimi głupotami" lub ciąganie po psychologach/psychiatrach. Ewentualnie nic z tego nie zrozumieją i stwierdzą, że ich to nie obchodzi.

Żadna z tych reakcji nie jest czymś pozytywnym, więc nie widzę sensu w mówieniu rodzicom, których opinia w tej kwestii niewiele da nawet jeśli nie byłaby tak negatywna, ponieważ nie znają się na temacie (chyba że ktoś jakimś cudem ma rodziców którzy się interesują takimi sprawami lub mają tulpy).
Burn it all with firebolt, my fair lady. 
Odpowiedz
#5
T.M., rodzice są różni. Jeśli ktoś nie czuje się swobodnie z dzieleniem się 100% swojego życia z rodzicami, okej, ale też co to za podejście "niech nic nie wiedzą w ogóle o niczym"?
Tulpa to nie jest "jest taki jeden chłopak, jest taki słodki", "dostałam jedynkę, ale nic nie powiem" czy sekreciki przyjaciółek. Rodzice są różni, reakcje też. Nadal to jednak rodzice, czyli osoby, które mają nad dzieckiem największą pieczę i o ile można uznać, że się im o czymś nie powie, tylko zrobi się po swojemu, to powinno się chociaż sprawdzić, co powiedzą na ten temat. Dla własnego bezpieczeństwa chociażby albo, jeśli wolisz - na wszelki wypadek, zwłaszcza, że 11-latka jak Patiko to nie 18-latka, jak ty, i to jest naturalne, że takie rzeczy powinna najpierw mówić rodzicom.
Odpowiedz
#6
Normalni rodzice powinni powiedzieć "Nie!!!". Zwłaszcza rodzice bez wiedzy w tym temacie. wink
Ale to, co piszesz, Modra brzmi troche tak, jakby 11 latka potrzebowała zewnętrznego wsparcia w razie czego.
Trochę takie też jest moje zdanie. Okres buntu to jakieś 13-14 lat i ten wiek wydaje mi się dobrym na tulpowanie.
Mnogość


Odpowiedz
#7
Moim zdaniem dla własnego bezpieczeństwa powinno się właśnie raczej nie mówić o tym osobom niewtajemniczonym, żeby uniknąć negatywnych sytuacji.

Bywało, że niektóre osoby miały problemy przez to że ich rodzice się przez przypadek dowiedzieli o tulpach.
Burn it all with firebolt, my fair lady. 
Odpowiedz
#8
Masz zamiar się upierać, T.M., żeby mała nie mówiła o tym rodzicom, choćby nie wiem, co? Serio? A komu może, jak nadejdzie etap, że będzie musiała się wygadać albo, co gorsze, zauważy u siebie negatywną reakcję, dowolną? Psiapsiółce rówieśniczce? Pedagogowi szkolnemu? To też są osoby niewtajemniczone, do tego praktycznie obce, często bez żadnego pojęcia na temat takiego dziecka, niepotrafiący pomóc albo czegoś wytłumaczyć - a wyobraź sobie, że często dzieci mają normalnych rodziców, którzy właśnie się martwią, jak z dzieckiem jest coś nie tak.
Twoje podejście jest nierozsądne, T.M.. Mogłabyś wziąć chociaż poprawkę na to, że Patiko naprawdę jest najmłodsza tutaj, a to skrajnie zmienia postać decyzji, czy powinna powiedzieć rodzicom.
Odpowiedz
#9
Nie mówię, żeby o kompletnie niczym rodzicom nie mówić. Jedynie o tulpach i rzeczach z nimi związanych. W razie związanych z tym tematem problemów można poprosić o radę kogoś z forum.
Burn it all with firebolt, my fair lady. 
Odpowiedz
#10
(05-09-2017, 09:51)T.M. napisał(a): Nie mówię, żeby o kompletnie niczym rodzicom nie mówić. Jedynie o tulpach i rzeczach z nimi związanych. W razie związanych z tym tematem problemów można poprosić o radę kogoś z forum.

T.M. tak tylko od siebie dorzucę, że my... głównie prowadzimy forum. Wiemy o tulpach tyle, ile widać, że wiemy, jednak nawet jeśli to spora wiedza, to ani nie wiemy wszystkiego, ani nie jesteśmy specjalistami w dziedzinie psychologii. Jeżeli (podkreślam jeżeli, bo to tylko czysto teoretyczny przykład) pojawią się prawdziwe problemy, które byłyby w stanie mocno namieszać w życiu jedenastolatki, to nikt z nas nie porwie się na coś niemożliwego i nie będzie mógł w pełni udzielić jej pomocy właśnie ze względu na to, że nie jesteśmy specjalistami. Możemy doradzać, możemy rzucać pomysłami, ale zawsze sugerujemy, by z jakimkolwiek większym problemem udać się do specjalisty. Bo taka pomoc wiąże się z dużą odpowiedzialnością i udzielona w nieodpowiedni sposób może przynieść więcej szkód, niż pożytku. I niestety w takiej sytuacji stwierdzenie, że "można poprosić o radę kogoś z forum" będzie zupełnie bez sensu, bo ani my, ani ktokolwiek z forum może nie być w stanie pomóc takiej osobie.
I tak zupełnie od siebie: w sytuacji jak tutaj branie pod uwagę podzielenia się pomysłem stworzenia tulpy z kimkolwiek jest rozsądne. To może być psycholog szkolny, jeśli jest osobą kompetentną, albo właśnie rodzice. Nikt nie każe wyskakiwać z "mamo mam tulpę", bo można najpierw wybadać ich podejście do tematu. Jeśli okaże się, że nie wykazują zrozumienia, to można ten pomysł przemilczeć i nawet ja nie zamierzałabym w takiej sytuacji dzielić się nim z rodzicami.
Chodzi mi jedynie o to, że kierowanie się wyłącznie zamiarem unikania negatywnych sytuacji jest dość niedojrzałe i jeśli ktoś miał problemy przez to, że jego rodzice przez przypadek dowiedzieli się o tulpach, to wynika to albo z jego nieostrożności, albo z czystego przypadku i na to nie ma się wpływu. A jeśli miał problemy, bo powiedział otwarcie o tulpach i teraz dziwi się reakcji rodziców, to moim zdaniem jest sam sobie winien, bo zakładam że nieumiejętne przekazał tematu, choć i tak stawiam na przekazanie go bez jakiegokolwiek sprawdzenia reakcji rodziców. Pomijam zupełnie fakt, że nikt nie zaglądnie nikomu do głowy i nawet jeśli jakoś temat wypłynie, to można odwrócić całą sytuację i wybrnąć z niej tak, żeby nie przyznawać się do posiadania tulpy - tego się nie da zweryfikować.


W razie gdyby ktoś jeszcze chciał podjąć temat dzielenia się tematem z rodzicami - wydzielam dyskusję.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości