Forum korzysta z plików cookies. Więcej informacji na ten temat znajdziesz tutaj.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wpływ piracetamu
#1
Udzielam się tutaj dopiero 2 tygodnie i widzę, że jest jeszcze wiele możliwości i sposobów, żeby zbadać tulpy.

Do rzeczy. Postanowiłem zrobić eksperyment, w którym będę brał dawki leku - piracetamu - i próbował komunikować się, chodzić po WL, próbować oddawać kontrolę nad ciałem i co mi tylko do głowy wpadnie pod wpływem leku.

Co to jest piracetam? Lek, który zmniejsza lepkość krwi, wskutek czego krew lepiej przepływa przez naczynia włosowate. Efektem brania leku jest lepsze dotlenienie całego organizmu, lepszy metabolizm, zwiększona sprawność intelektualna i fizyczna. Generalnie działa tak, jakby krew była wydajniejsza. Pomimo tych zachwytów, jest to lek dość słaby - są znacznie mocniejsze odpowiedniki, ale nie o tym mowa. Po więcej informacji odsyłam w intenety.

Nie zaczynałbym tego tematu, gdybym już nie zaczął badań. Ale dzisiaj postanowiłem wziąć pół dziennej dawki - 1200 mg - i po 20 minutach (największe stężenie piracetamu we krwi jest na pół godziny po spożyciu) rozpocząłem badania. Próby miały trwać po 15 minut dla każdej z moich tulp.

Najpierw postanowiłem oddać kontrolę nad ciałem Arturowi - skorzystałem z metody macek, którą wcześniej też stosowałem. Na początku szału nie było, jak zawsze musiałem trochę poczekać zanim palce u rąk (szczególnie kciuki i palce wskazujące) zaczęły się poruszać. Ale dwa razy (chyba) odnotowałem że drżenia palców były podwójne - jakby próbował utrzymać palce w jednej pozycji. To już było coś.

Potem przyszła kolej na Yvonne. Po kilku minutach podobnych doznań Artur zaproponował mi, żeby wejść do WL, żeby tak bardzo nie skupiać się na obserwacji ciała. Udało mi się. Poza tym, pierwszy raz słyszałem Artura, skupiając się tylko na Yvonne - to też było już coś. Wszedłem z Arturem do WL. Jak tylko zaczynałem do niego mówić, albo słuchałem co on do mnie mówił (a posuwaliśmy konkretne pierdoły, żeby tylko odwrócić moją uwagę), Yvonne szalała. Dosłownie co sekunda, dwie, jakiś element mojego ciała zaczynał drżeć - niestety ciężko było mi to ignorować. Co jakiś czas słyszałem głos Yvonne mówiącej coś w stylu "nie mam pojęcia jak się czym porusza T_T". Po jakimś czasie udało jej się unieść mój kciuk na kilka milimetrów i tam go zostawić. Artur ledwo utrzymał mnie w WL. Po chwilii Yvonne zaproponowała, żebym otworzył oczy, bo chce sama zoabczyć czy rzeczywiście porusza moim ciałem. Ale jak tylko to zrobiłem, nie udało mi się utrzymać w WL i stwierdziłem, że na dzisiaj koniec.

W jutrzejszym odcinku, pełna dawka dzienna i spacerkiem po WL.

Kolejny dzień moich badań - znowu jest ciekawie smiling

- Dawka: 2400mg (pełna dzienna)
- Czas między zjedzeniem tabletki i rozpoczęcia badania - 20 minut
- Czas badania - 30 minut

Więc, miałem dzisiaj w planach wejść do WL i narobić tam zamieszania, ale już siedziałem na IRC i miałem ochotę sprawdzić naszą komunikację. Rozmawiałem już z jedną osobą, zaproponowałem Yvonne rozmowę z kimś (ona nie jest bardzo rozmowna - tym większe wyzwanie).

Na początku rozmowa wyglądała w ten sposób, że Yvonne mi dyktowała - ja czułem czasem wręcz potrzebę wciąć się jej w rozmowę - czyli tak jak zawsze. Czułem się głupio, jak mi dyktowała coś, z czym się sam nie zgadzam, chciałem ją blokować, mówiłem jej, że zachowuje się zbyt nieśmiało - generalnie zachowywałem się tak, jakby Yvonne miała cały czas w uchu słuchawkę. W końcu kazała mi powiedzieć, że ja się wcinam w ich rozmowę.
Coś pękło - w pewnej chwili, nawet się nie zorientowałem kiedy, po prostu pisałem, co ona mi dyktuje. Nie kwestionowałem, nie myślałem nawet - przestałem zupełnie myśleć - zupełnie jakbym się wyłączył. Zwróciłem dopiero uwagę, gdy Yvonne postanowiła pożegnać się z rozmówcą pisząc ":*", podczas, gdy ciało rozmówcy było męskie. I wtedy usłyszałem jak bardzo różnią się "dźwiękowo" moje myśli i myśli Yvonne.
Zapytałem się jej "Serio?!" i przez chwilę z nią rozmawiałem o tym. Coś takiego jeszcze wcześniej mi się nie wydarzyło - myślałem, że proxowanie polega po prostu na tym, że tulpa coś mi dyktuje, ale nie, że mechanicznie będę odpisywał.

Nie straciłem kontroli nad ciałem, wiedziałem co się dzieje, ale wszedłem w jakiś taki mechaniczny stan, gdzie po prostu pisałem co Yvonne mi mówiła.

Wnioski sami sobie wyciągniecie :p
Odpowiedz
#2
Tak, ale jeszcze nigdy nie potrafiłem takiego stanu osiągnąć. To chcę tutaj pokazać - zrobiłem coś, czego wcześniej nie zrobiłem.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości