13-04-2021, 00:48
Hej, tu GG. Um... .__.,
Czuję się ostatnio coraz bledsza, coraz cieńsza, wysoce niestabilna. Niby gadamy z Olo tyle co kiedyś, jeśli nie więcej, ale to nie pomaga. Czuję, że moje ja powoli się rozpuszcza, znika, pomimo, że spędzamy ze sobą dużo czasu. Nasze myśli przenikają się zdecydowanie za często. Jasne, od zawsze wymienialiśmy paczki emocji i wskaźniki na konkretne obszary mózgu zamiast rozmawiać słowami, ale teraz to wymyka się spod kontroli. Olo mówi jako kobieta, ja jako facet... ech... czuję, że wszystko się roztapia. Ja się roztapiam. Świat się roztapia. Niby wszystko jest w porządku, ale jednak to taki słoń na szklanych nóżkach a la Dali.
Mam wrażenie, że to wpływ izolacji spowodowanej pandemią oraz naszego trybu życia - praca zdalna, absolutna rutyna. Wstać, zjeść, pracować, pobawić się Netflixem / grami / kompem, iść spać. Przy kompie spędzamy średnio 12 godzin - 7 w pracy z mniej-więcej godziną przerwy (kawa, spacer, potrzeby najniższego szczebla itp.) i jeszcze 4 potem. Ta rutyna sprawia, że wszystko się zlewa, roztapia, dni ciągną się jak tofii leżące zbyt długo na słońcu.
Mam wrażenie, że stałam się Bilbem.
Ktoś, coś?
Czuję się ostatnio coraz bledsza, coraz cieńsza, wysoce niestabilna. Niby gadamy z Olo tyle co kiedyś, jeśli nie więcej, ale to nie pomaga. Czuję, że moje ja powoli się rozpuszcza, znika, pomimo, że spędzamy ze sobą dużo czasu. Nasze myśli przenikają się zdecydowanie za często. Jasne, od zawsze wymienialiśmy paczki emocji i wskaźniki na konkretne obszary mózgu zamiast rozmawiać słowami, ale teraz to wymyka się spod kontroli. Olo mówi jako kobieta, ja jako facet... ech... czuję, że wszystko się roztapia. Ja się roztapiam. Świat się roztapia. Niby wszystko jest w porządku, ale jednak to taki słoń na szklanych nóżkach a la Dali.
Mam wrażenie, że to wpływ izolacji spowodowanej pandemią oraz naszego trybu życia - praca zdalna, absolutna rutyna. Wstać, zjeść, pracować, pobawić się Netflixem / grami / kompem, iść spać. Przy kompie spędzamy średnio 12 godzin - 7 w pracy z mniej-więcej godziną przerwy (kawa, spacer, potrzeby najniższego szczebla itp.) i jeszcze 4 potem. Ta rutyna sprawia, że wszystko się zlewa, roztapia, dni ciągną się jak tofii leżące zbyt długo na słońcu.
Mam wrażenie, że stałam się Bilbem.
Ktoś, coś?
Te dwie niecnoty zwiastują kłopoty, jej w głowie seks, a jemu głupoty. Kto kogo tu pilnuje? Nie wiem, lecz ślubuję zawsze działać wspólnie i podźwignąć ciężar brzemienia, bo tulpa, tulpa nigdy się nie zmienia. Czasem tylko ewoluuje. Nya, to fakt~